Gitara to klucz do świata muzyki
– Jako muzyk utwierdziłem się w przekonaniu, że przyciąganie do muzyki i kultury szlachetnej za pomocą gitary to dobra idea. Gitara to uniwersalny klucz do świata muzyki, jest popularna, kojarzona z różnymi gatunkami i przyciąga uwagę. Za pomocą gitary można pokazać, jak bogaty jest świat muzyki. Funkcjonuje w bardzo różnych odmianach i stylach – mówi Marek Nosal, Dyrektor Artystyczny XVIII Śląskiej Jesieni Gitarowej.
W październiku odbędzie się osiemnasta edycja Śląskiej Jesieni Gitarowej, wyjątkowo cztery lata po poprzedniej edycji. Czy brakuje Panu tego zgiełku i zamieszania związanego z organizacją tej imprezy?
Nie brakuje, bo w mojej głowie tegoroczny festiwal jest organizowany właściwie od poprzedniej edycji, czyli od 2018 roku. Do późnej wiosny 2020 roku przygotowywaliśmy imprezę z nadzieją, że uda się ją zrealizować w planowanym terminie. Potem w naszych zamierzeniach było przełożenie festiwalu na 2021 rok, więc cały czas podtrzymywaliśmy ducha organizacji i walki o to wydarzenie. Koniec końców stało się tak, jak się stało.
To będzie trzecia edycja konkursu i festiwalu, którą organizuje Pan jako dyrektor artystyczny. Czego przez ten czas się Pan nauczył – jako muzyk i jako człowiek?
To ciekawe pytanie. Pół żartem, pół serio – nauczyłem się myśleć i robić równocześnie jeszcze więcej rzeczy, niż umiałem do tej pory. A poważniej – jako człowiek myślę, że doceniłem bardziej rolę współpracy między ludźmi – poszukiwanie porozumienia i możliwości rozmowy, bo w ten sposób zazwyczaj osiąga się wiele.
Przekonałem się, że nasz festiwal jest bardzo rozpoznawalny na całym świecie. To objawia się choćby tym, że dostaję dużo propozycji pomocy, bardzo różnej. To bardzo wzruszające. Z kolei jako muzyk utwierdziłem się w przekonaniu, że przyciąganie do muzyki i kultury szlachetnej za pomocą gitary to dobra idea. Często używam porównania, że gitara to uniwersalny klucz do świata muzyki, bo jest popularna, kojarzona z różnymi gatunkami i przyciąga uwagę. Dzięki niej można pokazać, jak bogaty jest świat muzyki i taką też rolę odgrywa na naszym festiwalu, bo funkcjonuje w bardzo różnych odmianach i stylach.
Jakie znaczenie ma Śląska Jesień Gitarowa dla uczestników konkursu, gwiazd dających koncerty i dla miasta Tychy?
Konkurs ma szczególne znaczenie dla uczestników, ponieważ w kręgu europejskim jest bardzo rozpoznawalny. Cieszy się wysokim prestiżem, bo ma wysoki poziom i długą tradycję, co dokumentuje chociażby lista zwycięzców kolejnych edycji konkursu. To gitarzyści obecnie znani i koncertujący. Mamy wspaniałą orkiestrę, która w finale gra razem z najlepszymi uczestnikami poprzednich etapów. To jest rzadkość na świecie i to też dla uczestników jest magnesem. Są też nagrody, finansowe i rzeczowe, a także – bardzo ważne – koncerty. Zawsze dbamy o to, by zwycięzca, który jest również ambasadorem naszego festiwalu, mógł grać na podobnych festiwalach gitarowych na świecie oraz w naszych salach koncertowych.
Artystów o ugruntowanej pozycji festiwal również przyciąga swoją rangą. Choćby dlatego, że ma tak długą historię i od początku był tak „wielki”. Mam na myśli ilość koncertów, długość trwania czy udział wielu orkiestr. To już 36 lat! Tak długa tradycja powoduje, że każdy chce tu zagrać. Występ na Śląskiej Jesieni Gitarowej artyści chętnie wpisują w swoich notkach biograficznych jako dowód pozycji zawodowej, prestiżu.
Tychy w moim przekonaniu zyskują pod względem wizerunkowym i promocyjnym, tak, jak dzieje się to wszędzie, gdzie odbywają się ważne imprezy kulturalne. Kultura nobilituje, kojarzy się z czymś o ponadczasowej wartości, ale także bardzo praktycznie tworzy korzystne środowisko dla człowieka. Kojarzy się z dobrym miejscem do życia. Obcokrajowcy kojarzą Śląską Jesień Gitarową jako „Tychy Guitar Festival”. Nasz adres internetowy guitar.tychy.pl również jest jednoznaczny.
Czego może się spodziewać przeciętny słuchacz muzyki popularnej, który odwiedzi Śląską Jesień Gitarową?
Podejrzewam w tym pytaniu obawę, że muzyka klasyczna jest jeżem, który może ukłuć. Osobom obawiającym się powiedziałbym: „przyjdź na festiwal”! Wiem, jakie są reakcje publiczności. Kiedy osoba wahająca się usłyszy muzykę, to jej reakcja na pewno będzie dobra.
Gitara klasyczna od początku była popularna właśnie wśród szerokiej, masowej publiczności. To się właściwie do dziś nie zmienia. Repertuar recitalu gitarowego jest zazwyczaj bardzo przekrojowy. Można spotkać zarówno muzykę klasyczną, jak i utwory współczesne, które są inspirowane muzyką folkową, etniczną, jazzową czy rockową. Na gitarę bardzo często pisze się muzykę, która odnosi się do muzyki powszechnie znanej z kultury masowej, w przeciwieństwie choćby do skrzypiec czy fortepianu. Niezależnie od repertuaru, podczas recitalu gitarowego tworzy się bardzo intymna aura. Dzięki niej łatwo słuchaczowi nawiązać emocjonalną, osobistą więź z artystą. A to tylko jedna z twarzy gitary prezentowanych na festiwalu. Każdy koncert wieczorny ma dwie części, ukazujące różne oblicza tego instrumentu – gitara solo, z orkiestrą lub w zespole kameralnym, gitara klasyczna lub flamenco. Przychodząc na festiwal można się więc spodziewać wyłącznie wszystkiego dobrego!
Mając na myśli konkursy muzyczne, do głowy przychodzi Konkurs Chopinowski. W jakim stopniu jest on dla Was inspiracją?
Marzę o tym, by Śląska Jesień Gitarowa urosła do takiej rangi, jeśli chodzi o jej znaczenie i odbiór w świadomości społecznej. Oczywiście trzeba realnie oceniać proporcje pozycji Chopina i gitary klasycznej w świecie muzyki. Poza tym nasz konkurs jest częścią składową festiwalu, a więc charakter i forma obu wydarzeń są różne. Jak mówiłem wcześniej, konkurs odbywający się w ramach naszego festiwalu cieszy się wysokim poziomem i renomą, dlatego czasem słyszę, że Śląska Jesień Gitarowa jest takim Konkursem Chopinowskim w świecie gitarowym. Jest to niewątpliwie bardzo miłe.
Z inspiracji Konkursem Chopinowskim pojawił się pomysł zrealizowany podczas ostatniej edycji, by w finale zagrało sześciu gitarzystów, czyli więcej niż do tej pory. Orkiestra była na początku chyba trochę przerażona, bo to oczywiście większy wysiłek, więcej prób, koncert trwa dłużej, ale publiczność była zachwycona.
Jak będzie wyglądać tegoroczna edycja Śląskiej Jesieni Gitarowej? Tradycyjnie obok Konkursu im. Jana Edmunda Jurkowskiego, możemy się spodziewać koncertów uznanych już artystów?
W tej edycji pierwsze wydarzenia festiwalowe odbędą się w Katowicach, które stają się coraz istotniejszym ośrodkiem muzycznym i mamy tam instytucje partnerskie. Tam niejako zainaugurujemy festiwal, by potem przenieść się do Tychów. Sama formuła nie będzie się bardzo różnić od poprzednich edycji. Będzie konkurs zakończony finałem, w którym uczestnicy będą występować z Orkiestrą Kameralną Miasta Tychy AUKSO oraz koncerty gwiazd występujących solo, w zespołach i z orkiestrami. W tym roku będzie grać z nami aż pięć, czyli Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia, Orkiestra Kameralna Miasta Jaworzna Archetti, Radomska Orkiestra Kameralna, Śląska Orkiestra Kameralna oraz oczywiście Orkiestra Kameralna Miasta Tychy AUKSO. To jest powrót do tradycji pierwszych festiwali, kiedy obecność czterech różnych orkiestr oszałamiała gości, szczególnie zagranicznych.
Repertuar tych koncertów będzie bardzo różnorodny. Adam del Monte – wszechstronny gitarzysta i kompozytor, wykona z NOSPR Koncert na gitarę flamenco. Kupiński Duo zagra z Orkiestrą Kameralną Archetti Concertomaggio Rolanda Dyensa, który był uwielbianym przez tyską publiczność gościem i przyjacielem festiwalu, a od kilku lat nie ma go z nami. Jérémy Jouve, zwycięzca tyskiego konkursu sprzed lat, zagra mający niedawno prapremierę koncert Thierry’ego Escaicha, który nawiązuje między innymi do muzyki elektronicznej, klubowej. Jedną z gwiazd festiwalu będzie również Mak Grgić, który zagra Tańce bałkańskie. To niedawno nominowany do nagrody Grammy gitarzysta klasyczny, nie bojący się żadnych wyzwań, idealnie wpisujący się w ideę łączenia stylów. Przypomnimy również utwór profesora Aleksandra Lasonia, którego 70-te urodziny zostały uczczone w zeszłym roku koncertem, podczas innego tyskiego festiwalu Auksodrone. Zagram jego Sinfonia concertante w nowej wersji, na gitarze nieklasycznej, nazwijmy ją hybrydową. Sam się trochę tego boję, bo wobec przyzwyczajeń naszego środowiska może to być włożenie kija w mrowisko. Jednak wspólnie z kompozytorem jesteśmy przekonani do tego pomysłu. Myślę, że gdy utwór zabrzmi zgodnie z pierwotnym wyobrażeniem twórcy, przekonamy do niego też słuchaczy. Będzie to kolejny wartościowy wkład festiwalu w polską literaturę muzyczną. Radomska Orkiestra Kameralna z Jakubem Kościuszką wykona z kolei program poświęcony zmarłemu niedawno gitarzyście i kompozytorowi Harveyowi Hope’owi. Natomiast we wrześniu Śląska Orkiestra Kameralna zagra w swojej siedzibie, czyli w Filharmonii Śląskiej, koncert zwiastujący festiwal.
Na gości festiwalu będą czekać także występy solowe lub w zespołach kameralnych gwiazd. To między innymi Yamandu Costa, brazylijski gitarzysta o niewiarygodnych umiejętnościach wirtuozowskich i improwizatorskich, zdobywca nagrody Latin Grammy, który grał z wieloma wybitnymi osobistościami świata muzyki. Gra na nietypowej, 7-strunowej gitarze, a jego nieszablonowy styl to mieszanka muzyki latynoamerykańskiej, jazzowej i klasycznej. W finałowym koncercie z programem łączącym muzykę dawną, klasyczną i flamenco wystąpi zespół Euskal Barrokenensemble pod kierunkiem Enrike Solinísa – artysty niezwykle wszechstronnego, który współpracuje m.in. z Jordi Savallem. Gwiazdy koncertów symfonicznych – Adam del Monte i Mak Grgić wystąpią także wspólnie jako Duo Deloro i będzie to kolejna fuzja świata gitary klasycznej i flamenco. Będą też recitale gitarzystów-laureatów prestiżowych konkursów gitarowych, choćby Chiawei Lina, zwycięzcy ostatniej Śląskiej Jesieni Gitarowej. Trudno tu wymienić wszystkie nazwiska, a dodać jeszcze warto, że na zainteresowanych czekać będą liczne wydarzenia towarzyszące: lekcje mistrzowskie, wykłady, wystawy.
Niejednokrotnie zasiadał Pan w jury różnych konkursów gitarowych, więc niech Pan powie, po czym poznać artystę, który może zostać wybitnym? Ma to „coś”?
Jest przynajmniej kilka cech, które go charakteryzują, na przykład warsztat, czyli umiejętności, a także osobowość estradowa, którą wewnętrzne napięcie podczas występu uskrzydla, pozwalając tym umiejętnościom zaistnieć w pełnym blasku. Dla mnie najważniejsze jest jednak coś, co bym nazwał artystyczną wyobraźnią, która pozwala odczytać i przekazać utwór w sposób osobisty i oryginalny. Podczas gry takiego wykonawcy mamy wrażenie, że przemawia on własnym językiem i odkrywamy nawet bardzo znany utwór w nowym świetle. To zresztą fenomen wielkiej muzyki – każdy jest w stanie odkryć ją na nowo i pokazać jej inne oblicze, a jej potencjał jest nieograniczony.
Cały festiwal to wielkie wydarzenie, w którym uczestniczy międzynarodowe środowisko. Tymczasem to wszystko dzieje się w Tychach, które nie są przecież metropolią. Jakie Tychy i jaką Polskę pokazujecie ludziom, którzy przyjeżdżają tu z całego świata?
Takie festiwale często odbywają się poza stolicami, dzięki temu miasto zyskuje rozpoznawalność, kojarzy się z czymś bardzo wartościowym, o czym mówiliśmy wcześniej. W trakcie festiwalu pokazujemy Polskę i Polaków od najlepszej strony. Atmosfera na festiwalu jest niezwykle rodzinna. Tworzą ją m.in. pracownicy Miejskiego Centrum Kultury w Tychach, wolontariusze, którzy pomagają przy festiwalu i wszyscy, którzy współpracują z nami dookoła. Artyści z całego świata bardzo szybko rozpoznają u nas takie cechy jak gościnność i empatia, co sprawia, że ten festiwal pozostawia u nich niezatarte wspomnienia. Doceniają nie tylko naszą gościnność i serdeczność, ale także profesjonalizm i bardzo dobrą organizację festiwalu – ta opinia jest już powszechna i to nasza najlepsza wizytówka. Co równie istotne, pokazujemy też bardzo wysoki poziom polskich muzyków-gitarzystów, dyrygentów, orkiestr, co jest najlepszym świadectwem naszej edukacji i kultury.
Na koniec: Pan również brał udział w Śląskiej Jesieni Gitarowej jako uczestnik konkursu. To było w 1990 roku. Pamięta pan tamten czas i emocje, jakie panu towarzyszyły?
Powiem więcej, dwa lata wcześniej też brałem udział w konkursie, jeszcze jako licealista. Śląska Jesień Gitarowa jest w moim życiu od swego początku. Pamiętam pierwszą edycję, z 1986 roku. Spałem wtedy u kolegi w Tychach i codziennie biegałem słuchać konkursu i koncertów. Już grałem na gitarze parę lat, ale niesamowitym było słyszeć przez cały tydzień, od rana do nocy, tylu wspaniałych muzyków. Dwa lata później brałem już udział w konkursie, a w roku 1990 roku zdobyłem wyróżnienie. Pamiętam, że występom konkursowym towarzyszyły ogromne emocje, z pewnością najsilniejsze związane były z finałowym występem z orkiestrą. To, że mogłem zagrać publicznie najsłynniejszy koncert gitarowy Concierto de Aranjuez Joaquína Rodrigo, było dla mnie wielkim wydarzeniem, spełnieniem marzeń.
Później kilkukrotnie grałem na Śląskiej Jesieni Gitarowej, ale już jako zaproszony gość. Po raz pierwszy w 1992 roku, kiedy miałem zaszczyt wziąć udział w prawykonaniu Concerto per chitarra e orchestra Edwarda Bogusławskiego z Orkiestrą Filharmonii Śląskiej i koreańsko-amerykańskim dyrygentem Shinik Hahmem. Praca nad utworem, który kompozytor tworzy dosłownie na naszych oczach i odpowiedzialność za to jak po raz pierwszy wybrzmi przed publicznością – to wywarło duży wpływ na moją dalszą drogę.
Dziękuję za rozmowę